niedziela, 10 września 2017

Prolog

Padurilor - tak nazywa się kraina, w której żyję, mój dom. Jest to niezwykłe miejsce. Pełno tutaj wszelkiego rodzaju roślin - od malutkich źdźbeł trawy po ogromne, sięgające pod nieboskłon drzewa. Kiedyś wspięłam się na jedno z nich, by zobaczyć, co kryje się tam, gdzie nie sięga wzrok. Będąc na samym szczycie, rozglądałam się dookoła i nie widziałam nic, poza zielonym morzem liści kołyszących się na wietrze. Niebo było ponure i odpychało swoją szarością. Przyznam, że trochę się zawiodłam i nigdy więcej nie wchodziłam aż tak wysoko. Zdecydowanie bardziej wolę podziwiać swój świat z dołu. Zawsze fascynowała mnie panująca tu różnorodność, uwielbiałam zagłębiać się w coraz to dalsze zakątki i odkrywać tajemnice skrywane przez naturę. Im dalej odchodziłam od miejsc, w których przebywałam na co dzień, tym bardziej jednoczyłam się z tym, co mnie otacza. Czułam, że las żyje, słyszałam ciche rozmowy drzew wygrzewających się w słońcu,widziałam więcej niż można sobie wyobrazić. Z każdym dniem coraz bardziej dochodziło do mnie, że nie wszystko, co wydaje się być martwe i bezrozumne, w rzeczywistości takie jest. Rzecz jasna, można tu też spotkać ogrom istot wykazujących więcej oznak życia. Małe i większe owady, ptaki budzące świat do życia swoim śpiewem każdego ranka i wiele innych zwierząt. Nie sposób wymienić wszystkich stworzeń zamieszkujących te tereny, ale są takie, które szczególnie zwracają moją uwagę. Są to elafi - królowie lasu oraz lykoi - strażnicy.
Elafi przypominają z wyglądu jelenie, jednak są od nich dużo większe. Nazywamy ich królami lasu, ponieważ bije od nich majestat i piękno, które nadają im niespotykanej powagi i dostojności. Są niezwykle mądre i silne. Nie tak dawno byłam świadkiem, jak jeden z nich powalił na ziemię niedźwiedzia, który zaraz potem wstał, ukłonił mu się i odszedł. Choć wiele w swoim życiu widziałam, było to dla mnie coś nowego. Sama po chwili podeszłam do niego i skinęłam głową na znak, że nie mam złych zamiarów. Ku mojemu zdziwieniu, pozwolił mi podejść jeszcze bliżej, a nawet się dotknąć. W tym jednym, krótkim, lecz niezwykłym spotkaniu można było wyczuć szczerą sympatię i szacunek, jakimi darzą się stworzenia zamieszkujące Padurilor.
Lykoi - te z kolei wyglądają jak wilki. W zasadzie są nimi, a konkretniej ich dowódcami. Różnią się od nich jedynie wyrazem i kolorem oczu. Zwykłe wilki mają brązowe lub niebieskie oczy, a ich wejrzenie jest puste, zazwyczaj agresywne. Lykoi patrzą z agresją jedynie na tych, którzy stwarzają niebezpieczeństwo, a robią to dlatego, że pilnują spokoju i porządku wśród zwierząt. Właśnie dlatego zwiemy ich strażnikami. Ich tęczówki są jasnozielone, co czyni je jeszcze bardziej wyjątkowymi.
Oprócz zwierząt istnieją jeszcze dwie rasy, których zadaniem jest opiekowanie się wszystkim, co nas otacza i do jednej z nich należę ja.
Nazywają nas elfami leśnymi, zapewne dlatego, że żyjemy w lasach. Wskazuje to, jednak na fakt, że oprócz nas istnieją gdzieś na świecie jeszcze inne rasy elfów. Słyszałam o elfach wodnych i o tych, które żyją w górach. Niestety znane mi są jedynie z opowieści, gdyż nigdy jeszcze nie udało mi się wyjść poza granice lasu. Nawet gdybym chciała, jest to zabronione. Podobno świat poza granicami wypełniony jest grozą i niebezpieczeństwem, jakiego nikt z nas nie jest w stanie pojąć, dlatego napawa większość z nas lękiem. Ja mimo wszystko nie do końca w to wierzę, bo jeśli to prawda, to jaki sens mają te wszystkie opowiadania o innych elfach? Skoro jest tam tak niebezpiecznie, to w jaki sposób żyją? Chyba, że to właśnie te historie, których słuchałam przez długie lata, zawsze przed snem, są bajkami wymyślonymi przez starszych? Może kiedyś znajdę odpowiedź na te pytania, tymczasem wrócę do opisu moich sióstr i braci.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wszyscy jesteśmy do siebie bardzo podobni. Wszyscy mamy podobną budowę, szpiczaste uszy, ciemnozielone oczy. Nasza skóra jest bardzo jasna, lecz w świetle słońca nabiera oliwkowego odcienia. Wszyscy mamy długie włosy, różni nas jednak ich kolor - jedni,w tym ja, mają je jasne niczym blask księżyca, inni brązowe jak kora drzew, jeszcze inni ciemne jak nocne niebo przysłonięte chmurami. Można by rzec, że jest to jedyna cecha, dzięki której nie wyglądamy tak samo, ale wystarczy przyjrzeć się dokładniej, by zobaczyć, że każdy z nas porusza się inaczej, każdy ma inny wyraz i kształt twarzy. Wprawne oko zauważy różnice w budowie poszczególnych części naszych ciał, na przykład dłoni - mniej lub bardziej zgrabne, dłuższe lub krótsze palce. Gdyby przyjrzeć się naszym oczom, można się przekonać, że bije z nich poświata, dzięki której ciemnozielony kolor ma wiele odcieni i nie zawsze okazuje się być rzeczywiście ciemnozielonym. Oprócz tego, każdy z nas ma zupełnie inny charakter i zachowuje się inaczej.Wynika to głównie z pełnionych przez nas zadań, a jest ich sporo.
Jak już wspomniałam, naszą misją jest opieka nad domem, w którym żyjemy. Nie jesteśmy w tym sami, są jeszcze nimfy, o których opowiem później. My dbamy o dobrobyt lasów w dzień, one w nocy. Trudno jednak nazywać nasze zadania obowiązkami, gdyż my sami ich tak nie traktujemy. Kochamy to, co robimy, sprawia nam to przyjemność i radość, więc odwykliśmy od mówienia o nich w ten sposób. Zamiast tego używamy słowa "powołanie". Jedni powołani są do podlewania roślin, którym brakło wody, drudzy pomagają pisklętom, które wypadły z gniazda, wrócić do niego, inni budzą ptaki, które zwiastują, że nadszedł świt. Wśród tych powołań, szczególnie ważnym jest ochrona wszystkiego, co żyje przed złem. Ci, którzy podejmują się tego zadania, muszą nas opuścić i udać się na granicę, gdzie stają się wiecznymi strażnikami. Odwiedzają nas co jakiś czas, jednak większość swojego życia spędzają daleko stąd.
Wszyscy mamy umiejętności, dary, które pomagają nam w codziennym życiu i umożliwiają praktycznie zlać się z otoczeniem - potrafimy porozumiewać się bez słów i poruszać bezszelestnie, a w dodatku mamy bardzo dobry słuch i wzrok. Słyszymy i widzimy wszystko, co dzieje się wokół nas. Dzięki temu, wiemy jak zareagować w danej sytuacji. Nasz wzrok znacznie słabnie po zmroku, pewnie dlatego, że nie jesteśmy stworzeni do życia w ciemności. W nocy to nimfy wypełniają swoje powołania.
Mimo, że dzielimy z nimi świat, nie znamy ich za dobrze. Wiele elfów pewnie nawet nie wie jak one wyglądają, jednak ja poznałam niektóre aspekty ich życia. Może się wydawać, że w nocy wszystko zamiera, zasypia, więc nie mają zbyt wiele zadań, ale to złudne wrażenie. Nimfy dbają o rzeczy, których często nie zauważamy, na przykład rozprostowują poskręcane i poplątane korzenie drzew, przykrywają zmarzniętą ziemię mchem... Poza tym, jak się okazuje, jest wiele stworzeń, które żyją w nocy i one również często potrzebują pomocy.
Nimfy są od nas o wiele mniejsze, sięgają nam może trochę powyżej pasa. Są za to bardzo zwinne i szybkie. Mają zazwyczaj krótkie, ciemne włosy poprzeplatane liśćmi, ich cera jest zielona, a uszy, tak jak nasze, szpiczaste. Zadziwiające są ich oczy - czarne jak noc, lecz nie przerażające. Jest w nich coś takiego, co sprawia, że mimo wszystko są przyjazne. Nie wiem, jak wyglądają w blasku słońca, gdyż nimfy nigdy nie pokazują się za dnia. Ich darem, oprócz wspomnianych wcześniej zwinności i szybkości, jest to, że potrafią przepięknie śpiewać. Mają delikatne i kojące głosy, którymi uspokajają stworzenia zbudzone w nocy i przerażone jej ciemnością. Są chyba jedynymi istotami, które potrafią wzbudzać zaufanie i zapewniać poczucie bezpieczeństwa, gdy las napawa lękiem.
Zastanawiacie się może, skąd o nich tyle wiem? Jest to dosyć rozbudowana historia, więc opowiem o tym innym razem. Poznaliście właśnie mój świat. Czyż nie jest fantastyczny?

~~Safcik~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz dodaje mi chęci do pisania i do prowadzenia tego bloga.
Bardzo liczę na Wasze opinie :)
Swoje blogi możecie polecać w zakładce "SPAM" :)